Mówi się, że rzeczy genialne są w istocie proste. Ale nie wszystko co proste jest genialne. Norma ISO 50001:2012 dotyczy rzeczy prostych  - wręcz oczywistych, sama zaś jest niesłychanie zawiła – z uwagi na złą redakcję i  warstwę językową. Niestety ani jedno, ani drugie nie czyni jej genialną.

 

 

Kolejną już dekadę obserwuje się triumfalny marsz norm dotyczących zarzadzania. Po zarządzaniu jakością (TQM)  opartym o normy serii 9000 przyszedł czas na zarządzanie energią, w czym ma pomóc norma ISO 50001. Podobnie jak normy serii 9000 również standard  50001 nie jest normą techniczną, lecz raczej zbiorem bardzo ogólnych wytycznych opartych na cyklu Deminga.  Wynik implementacji może być zatem bardzo różny – w zależności od projektanta systemu. Zasadne jest zatem pytanie – czy wdrażać system zarządzania energią oparty o normę? Aby uczciwie odpowiedzieć na pytanie proponuję się jej na początek przyjrzeć

Dokument liczy łącznie ze stroną tytułową dwadzieścia dziewięć  stron,  z czego „właściwy” tekst  około 20. Istotę normy odnajdziemy na stronie 5 we "Wprowadzeniu" – w którym wskazano cykl PDCA jako źródło dla przedstawionej filozofii:

 

planuj             przeprowadź przegląd energetyczny i opracuj podstawę, wskaźniki efektywności energetycznej, cele, zadania

                       i plany działanie konieczne dla osiągnięcia efektów, (brzmienie oryginalne – nieco „egzotyczne”)

wykonaj         wprowadź plany działań

sprawdź         monitoruj i mierz procesy i charakterystyki określające wynik energetyczny

działaj           doskonal działania na rzecz poprawy wyniku energetycznego jak i samego systemu zarządzania.

 

Pomijając kwestie stylu i języka rzecz wydaje się na tym poziomie jasna.  Potem dostajemy ooo…obszerne rozwinięcie, być może zupełnie niepotrzebne - może lepiej byłoby pozostać na powyższym wprowadzeniu.

 

 

Rozdziały 1 i 2

W rozdziale 1 zarysowano ogólnie zakres normy. W rozdziale 2 „Powołania normatywne”  zawarto nic… lub, jak kto woli, nic nie zawarto. Autorzy sami wskazują, że obecność rozdziału wynika wyłącznie z chęci zachowania numeracji  przyjętej w innych normach ISO dotyczących systemów zarządzania. Można i tak.

 

 

Rozdział 3 „Terminy i definicje

Ważny zazwyczaj rozdział tutaj raczej niczego nie precyzuje, chociaż lista definiowanych pojęć obejmuje 28 pozycji. Zacytowanie wszystkich nadwątliłoby cierpliwość czytelnika dlatego przytoczę jedynie ciekawsze:

 

Przykład pierwszy:

energia bazowa - odniesienie ilościowe stanowiące podstawę do porównania wyniku energetycznego

Uwaga 1 Energia bazowa odzwierciedla określony przedział czasu.

Uwaga2 Energię bazową można znormalizować, używając zmiennych, które mają na celu wykorzystanie i/lub zużycie energii, np.: poziom produkcji, stopniodni itp.

Uwaga 3 Energia bazowa jest również stosowana do obliczania oszczędności energetycznych, jako odniesienie przed i po wdrożeniu działań doskonalących wynik energetyczny.

 

Prawda, że jasne? Gdyby ktoś nie wiedział, to może po  "Uwadze 3" złapałby o co chodzi. W rzeczywistości nie jest to śmieszne, jeśli zważyć, że jest to jedno z ważniejszych pojęć dla systemu zarządzania

 

Przykład drugi:

system zarządzania energią – zbiór wzajemnie powiązanych lub współdziałających elementów wykorzystywanych do określenia polityki energetycznej i celów energetycznych oraz procesy i procedury do osiągania tych celów

 

Ale przecież cele są elementem polityki – czyli gonimy dwa razy tego samego króliczka !!!

 

Przykład trzeci:

cel energetyczny – określony wynik lub osiągnięcie, ustalone by osiągnąć założenia polityki energetycznej organizacji związanej z poprawą wyniku energetycznego.

 

Czyli:    cel energetyczny to cel energetyczny.  No jasne !!!

 

A można było prościej?

 

Najogólniej – definicje podane w rozdziale 3 można podzielić na trzy kategorie:

  • niepotrzebne - bo nie wnoszące niczego nowego do systemu pojęć (żadnego oryginalnego znaczenia);
  • zaciemniające – tzn. nie dość, że nie wnoszące nic nowego to jeszcze rodzące wątpliwości rodzaju „o co autorowi chodziło”;
  • wreszcie, niedostatecznie precyzujące ważne dla normy pojęcia.

Brakuje przede wszystkim pełniejszej definicji energii bazowej (zużycia energii w stanie odniesienia) przeglądu oraz planowania. Bez nich dowolność interpretacji zapisów jest praktycznie nieograniczona. Planowanie jest co prawda omawiane w dalszej części, lecz wyjątkowo nieudolnie, sprawy nie załatwia też budzący wątpliwości schemat na str. 20. Zakres planowania z pewnością powinien być omówiony szerzej.

 

 

Rozdział 4 "Wymagania systemu zarządzania energią"

 

Odpowiedzialność najwyższego kierownictwa

Zasadniczą częścią dokumentu jest rozdział 4 "Wymagania systemu zarządzania energią".  Omawia on kolejno: wymagania ogólne, odpowiedzialność kierownictwa, politykę energetyczną, planowanie energetyczne, kwestie wdrażania i funkcjonowanie SZE, sprawdzanie (czego ? Nie wiadomo), przeglądu systemu zarządzania. Trzy pierwsze punkty nie budzą w zasadzie żadnych emocji. Zawierają ogólne wymagania stawiane systemowi oraz ustalają rolę kierownictwa w systemie. Nawiasem, zabawnie brzmi stosowane określenie „najwyższe kierownictwo” - zachęcające do żartów (trochę jak „umiłowany wódz”), ale ważne jest, że zarządzanie energią lokuje się w obszarze zainteresowań najważniejszych osób w  firmie. Z pewnością jest to element, którego w praktyce brakuje.

 

Polityka energetyczna

Część dotycząca polityki energetycznej zawiera dwa istotne wymagania: aby polityka była właściwa (chociaż można się spierać co to znaczy) oraz aby obligowała do zwiększania efektywności energetycznej (ściślej poprawy wyniku energetycznego). Pozostałe żądania mają charakter formalno-techniczny i nie wnoszą do sprawy niczego istotnego.

 

Planowanie energetyczne

Kolejna część to omówienie planowania energetycznego. To zdecydowanie słaby punkt normy – zawiera w zasadzie jedno żądanie „ planowanie powinno zwierać przegląd działań organizacji, które mogą mieć wpływ na wynik energetyczny”.  Nie wskazano poziomów, których planowanie dotyczy – np. organizacji pracy, kształtowania zachowań i przyzwyczajeń, prostych modernizacji, złożonych działań usprawniających. Oznacza to, że w niektórych przypadkach z uwagi na brak wiedzy projektanta SZE pominięte zostaną istotne czynniki wpływające na EE. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że jak wynika z analizy rynku systemy są w ofercie  głównie firm dostarczających wsparcia informatycznego.

 

Przegląd energetyczny

Następny słaby punkt to określenie zakresu i sposobu wykonania przeglądu energetycznego. Zawarto co prawda dość szczegółową listę składników przeglądu:

  • identyfikacje źródeł energii
  • ocenę historycznego i aktualnego zużycia energii
  • identyfikację obiektów, systemów, procesów, personelu mającego wpływ na wykorzystanie i zużycie energii
  • identyfikację innych zmiennych determinujących znaczące wykorzystanie energii
  • określenie aktualnego wyniku energetycznego
  • ocenę przyszłego wykorzystania i zużycia energii
  • identyfikację priorytetów i możliwości poprawy wyniku energetycznego,

problem jednak w tym, że norma nie zawiera żądania dotyczącego „głębokości identyfikacji”, o czym była mowa wcześniej. Można zatem założyć, że w wielu przypadkach będzie to raczej zwykła inwentaryzacja instalacji i urządzeń z przypisaniem zużycia energii (pewnie nominalnego). Brak wymagania pogłębionej analizy prowadzić będzie do pominięcia takiej analizy – zwłaszcza, jeśli SZE będzie dostarczany przez firmę informatyczną lub audytora o małym doświadczeniu. Niesie to z sobą niebezpieczeństwo, że dla poprawy wyniku energetycznego wykorzystane zostaną tylko stosunkowo proste zasoby takie jak  organizacja, zwyczaje i przyzwyczajenia, drobne usprawnienia). Dalej w normie powiedziano, że możliwości poprawy mogą być związane z (…) wykorzystaniem energii odnawialnej, odpadowej itp. Tymczasem powinien być to wymóg.

 

Energia bazowa

Jednym z kluczowych elementów jakim zajmuje się norma to energia bazowa. Określenie  parametru jest ważne zarówno dla określenia celów polityki jak i dla weryfikacji jej realizacji. Niestety dotyczący e.b. zapis w normie wprowadza spore zamieszanie. Użycie kiepskiej definicji, o czym była mowa wyżej jest tylko początkiem problemów. Zgodnie bowiem z normą (pkt. 4.4.4)  „organizacja powinna określić energię bazową wykorzystując tę informację we wstępnym przeglądzie energetycznym….” Skąd w takim razie wziąć energię bazową – skoro ma ona być wykorzystana dla potrzeb przeglądu? Przecież wielkość ta pochodzi właśnie z przeglądu energetycznego, a jej wyznaczenie bez niego jest wątpliwe - wedle  każdej dobrej szkoły audytu energetycznego stan odniesienia to zużycie energii wraz z opisem warunków odniesienia (wielkości produkcji, asortymentu, temperatury itp.) ustalane właśnie w audycie. Być może, jest to tylko błąd tłumaczenia – ale czytelnika/użytkownika  to nie obchodzi.

Dalej  mowa jest o tym że energię bazową należy korygować w następujących przypadkach:

  • gdy wskaźnik wyniku energetycznego przestał odzwierciedlać wykorzystanie i zużycie energii
  • nastąpiły znaczące zmiany w procesie, wzorcach operacyjnych lub systemach energetycznych itp.,
  • według z góry ustalonej metody (?)

Konia z rzędem temu, kto wie o co autorowi chodzi w pierwszym punkcie. Tymczasem chyba dla każdej osoby, która dokonywała oceny  oszczędności jest oczywiste, że dla wyznaczenia tejże należy porównać zużycie w energii w takich samych warunkach (produkcja, pogoda, inne) przed i po dokonaniu usprawnienia. Jeżeli w momencie pomiaru po usprawnieniu czynniki determinujące przyjmują inne wartości niż w momencie wyznaczania zużycia w stanie odniesienia (energii bazowej) to należy skorygować stan odniesienia (zużycie energii).  Sposób w jaki opisuje to norma jest zamiast przybliżać problem ,zaciemnia obraz.

 

Ostatnia, a raczej przedostatnia część poświęcona jest kwestiom formalnym, biurowo-technicznym – sposobowi wdrażania i funkcjonalności systemu, sprawdzaniu, przeglądowi zarządzania.  Są to elementy ważne dla utrzymania pewnego ładu i zachowania sprawności oraz dla procesu doskonalenia systemu , chociaż chyba nie najważniejsze. i tak rozdz.  4.5 „Wdrażanie i funkcjonowanie”  omawia zagadnienia takie jak: kompetencje, szkolenia, świadomość, komunikację wewnątrz organizacji dotyczące SZE,  prowadzenie dokumentacji. W zasadzie oczywiste oczywistości, chociaż wymagające niewątpliwie uporządkowania. Ale i tutaj można znaleźć perełkę – w rozdz. 4.5.5 „Sterowanie operacyjne znajduje się taki oto zapis:

organizacja powinna zidentyfikować i zaplanować te działania i czynności utrzymaniowe, które są związane ze znaczącym wykorzystaniem energii i które są spójne z jej polityką energetyczną, celami, zadaniami i planami działania organizacji w celu zapewnienia, że są one przeprowadzane w określonych warunkach poprzez :

a)      określnie i przedstawienie kryteriów skutecznego funkcjonowania i utrzymania znaczącego wykorzystania energii, tam gdzie jego brak mógłby doprowadzić do znacznego odchylenia od efektywnych wyników energetycznych

Jeśli norma ma stać się w miarę powszechna, i ma przynosić konkretne korzyści, to nie można w ten sposób jej pisać. Kto będzie się nad tym zdaniem zastanawiał?

 

Podrozdział 4.6  „Sprawdzanie” pozostawia również, niestety, złe wrażenie. Już na wstępie pojawiają się wątpliwości „sprawdzanie” - ale czego?  Zagłębienie się w treść niewiele wyjaśnia. Wydaje się, że sprawdzamy zarówno to czym zajmuje się SZE – np.: parametry techniczne, wynik energetyczny (po prostu mierzymy); ale także sprawdzamy sam system zarządzania (pkt 4.6.3. Audit SZE). Mistrzostwem świata jest punkt  4.6.2 „zgodność z wymaganiami prawnymi i innymi wymaganiami” mówiący:

„… organizacja powinna oceniać zgodność z wymaganiami prawnymi i innymi, których zobowiązała się przestrzegać w związku z wykorzystaniem i zużyciem energii”.

Szkoda, że autor nie wyjaśnił zgodność czego z wymaganiami jw sprawdzać.

W punkcie „Przegląd systemu zarządzania” norma wprowadza zasadę zgodnie z którą najwyższe kierownictwo przeprowadza okresową ocenę  SZE zawierającą: przegląd składników oraz propozycje zmian i udoskonaleń. Przynajmniej to nie budzi zastrzeżeń.

 

 

Załącznik A

Załącznik A wygląda na refleksję autora nad normą. Może sam przeraził się tym, co napisał wcześniej i w załączniku próbuje wyjaśnić jeszcze raz najważniejsze elementy systemu.

 

 

 

Pora na podsumowanie

 

Czy warto wdrażać SZE zgody z ISO 50001? Aby ułatwić odpowiedź zastąpmy to pytanie przez dwa inne: czy warto oszczędzać? oraz czy wymaga to normy?

Oszczędzać warto jeśli koszty oszczędzania nie przesłaniając korzyści – to „oczywista oczywistość”. Czy potrzebna jest norma. Tutaj sprawa jest bardziej złożona. Racjonalne zarządzanie energią jest procesem ciągłym - wymagającym stałego zaangażowania – m.in. w utrzymanie we właściwym stanie urządzeń oraz poprawnej ich eksploatacji. Ciągłość wysiłków stanowi trudność - i tutaj można dostrzec korzyść z normy - jej wdrożenie pozwala utrwalić dążenie do nieustannego doskonalenia. Z pewnością jest wielu takich, którzy mogą zarządzać energią bez normy, innym potrzeba czynnika dyscyplinującego -  na przykład normy.

Czy zatem warto wdrażać ISO 50001? Tak, jeżeli to pozwala uzyskać ciągłość zarządzania energią oraz stałe jego doskonalenie. Po jednym wszakże warunkiem - mądrej implementacji  - wychodzącej poza zakres minimalny zarysowany przez normę (więcej).

 

Sprawę warto potraktować poważnie również dlatego, że zgodnie z art.8 Dyrektywy 2012/27/UE duże przedsiębiorstwa, w których stosowany jest certyfikowany system zarządzania środowiskiem lub energią, może być zwolnione z obowiązkowego, przeprowadzanego raz na 4 lata audytu energetycznego. Warunkiem zwolnienia z obowiązku jest, aby elementem systemu był audyt energetyczny zrealizowany na podstawie kryteriów minimalnych zawartych w załączniku VI do Dyrektywy.

 

 

 

 

słowa kluczowe: system zarządzania energią, przegląd energetyczny, audyt, oszczędność energii, środowisko, norma PN- EN ISO 50001:2012,