Krąży po Polsce … projekt nowej ustawy o efektywności energetycznej. Obowiązująca ustawa ma zaledwie 3 lata, ale już wkrótce trafi do lamusa. Żywot ustawy należałoby mierzyć jej efektami, a te niestety nie są zbyt spektakularne. Dotąd udało się przeprowadzić dwa przetargi na przedsięwzięcia służące poprawie efektywności energetycznej (PSPEE). Może ogłoszony zostanie trzeci w grudniu. Podobno w drugim przetargu ofert było znacznie więcej („kilka” razy) niż w konkursie pierwszym. To pewnie tłumaczy długi okres procedowania w URE.

 

Nowa ustawa powinna była powstać do 15 czerwca 2014, opóźnienie nie jest zatem na razie wielkie (przynajmniej jak na krajowe zwyczaje). Ale zanim ustawa wejdzie w życie upłynie trochę czasu i wynik „się poprawi”.

Jeśli wejdzie zbyt wcześnie, to nałożą się na siebie przepisy starej i nowej ustawy, co znakomicie skomplikuje działania w okresie przejściowym.

 

Cóż nowego wniesie nowa ustawa? Trochę nowości rzeczywiście jest – i to nawet bardzo pozytywnych. Oczywiście, w końcowej wersji może być inaczej, ale na razie najważniejsze proponowane w wielkim skrócie opisuję poniżej.

Zrezygnowano z wyłączenia instalacji ETS z grona beneficjentów systemu. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że również w dyrektywie zrezygnowano z takiego ograniczenia. Z drugiej strony celem dyrektywy jest poprawa efektywności energetycznej u odbiorców końcowych, można zatem dostrzec przynajmniej pewna niekonsekwencją.

Mając na uwadze, że działania skutkujące zmniejszaniem emisji CO2 właścicieli instalacji objętych systemem ETS, są dla środowiska równie istotne jak i tych nie związanych z systemem należy uznać likwidację ograniczenia za krok we właściwy kierunku. Pozostaje mieć nadzieję, że ostatniej chwili nie dojdzie tutaj do istotnej zmiany

Podstawą do obliczenia wielkości obowiązku przedstawienia do umorzenia świadectwa efektywności energetycznej lub opłaty zastępczej będzie ilość energii finalnej. Ustawodawca może kształtować rynek zużycia wedle własnych ocen. Jednak celem nadrzędnym, Dyrektywy 2012/27/UE i prawdopodobnie nowej ustawy o efektywności energetycznej, jest redukcja emisji CO2. W takim przypadku narzędzia motywujące do zmniejszania emisji lub premie za takie działania, w tym poprzez zwiększanie EE, powinny być związane z wielkością redukcji. Tymczasem wyznaczanie wielkości obowiązku jako odsetka od energii finalnej oznacza identyczne traktowanie zmniejszenie zużycia energii elektrycznej, ciepła, gazu i innych paliw. Podejście takie jest niewłaściwe. Zużycie jednostki energii elektrycznej związane jest przecież, w warunkach Polski, z około trzykrotnie większą emisją CO2 niż z zużyciem tej samej jednostki ciepła  i ok. 5 krotnie większą niż gazu. Oznacza to, że przedsięwzięcia służące poprawie efektywności energetycznej (PSPEE) związane ze zmniejszeniem zużycia energii elektrycznej będą premiowane gorzej, w stosunku do redukcji emisji, niż zmniejszanie zużycia ciepła czy gazu. Z uwagi na cel jakim jest zmniejszanie emisji CO2 lepszą była pod tym względem ustawa z 2011 r. Wadą obowiązującego aktu jest to, że nie wskazuje zużycia  energii pierwotnej jako podstawy do obliczania obowiązku i określania wartości świadectwa EE. Stosowną regulację znajdujemy dopiero w rozporządzeniu. Nowa ustawa powinna zachowując poprzednią zasadę, wyraźnie wskazywać na energię pierwotną jako wielkość „regulującą”

 

Art. 9.  - jeden z ważniejszych, bo określających wielkość obowiązku, niestety jest także jednym z najgorzej zredagowanych. Trudno w oparciu o niego ustalić wielkość obowiązku związanego z umarzanie białych certyfikatów i wnoszenia opłaty zastępczej. właściwie domyśla się o co chodzi tylko ten, kto zna obowiązującą ustawę. Nie cytuję, żeby nie nudzić.

 

W art.14 ust.1 zawarta jest ogólna lista przykładowych PSPEE. Wobec braku ograniczeń dotyczących instalacji objętych systemem ETS można udowodnić, że do tak zdefiniowanej listy PSPEE kwalifikują się wszelkie przedsięwzięcia skutkujące poprawą efektywności energetycznej. Doświadczenia, z ustawą z 2011 roku oraz Obwieszczeniem Ministra Gospodarki z dnia 21 grudnia 2012 r. w sprawie szczegółowego wykazu przedsięwzięć służących poprawie efektywności energetycznej obwieszeniem, wskazują, że obwieszczenie wniesie do sprawy głównie zamęt spowodowany niemożnością stworzenia zamkniętych list PSPEE. Czy zatem jest celowe uzupełnianie jednej listy otwartej inną również otwartą?  Przy okazji jest szansa na niekonstytucyjne sformułowanie obwieszczenia. Wydaje się, że dla przejrzystości i większej skuteczności ustawy wystarczyłoby przyjęcie, że do PSPEE kwalifikują się wszystkie przedsięwzięcia związane z korzystaniem z energii, dzięki którym zmniejszeniu ulega emisja CO2. Zapis taki pozwoliłby uznać, że do PSPEE należą także przedsięwzięcia związane z wykorzystaniem z OZE. Przy obecnej formule stosowanie OZE nie powinna być uznane za PSPEE, ponieważ nie   skutkuje ono zmniejszeniem zużycia energii, lecz zmniejszeniem zasobów nieodnawialnych paliw pierwotnych (węgla, gazu, ropy, materiałów rozszczepialnych).

 

Projekt ustawy kwalifikuje OZE do przedsięwzięć służących poprawie efektywności energetycznej (PSPEE) co jest nieporozumieniem. Stosowanie OZE nie oznacza zmniejszenia konsumpcji energii, lecz jedynie ograniczenie zużycia źródeł nieodnawialnych  poprzez wykorzystanie zasobów „odnawialnych”. Np. zastosowanie kolektorów słonecznych do podgrzewania ciepłej wody użytkowej nie oznacza, że podgrzewamy wodę dostarczając do niej mniej energii. Podobnie zastosowanie ogniwa fotowoltaicznego nie oznacza zmniejszenia zużycia energii elektrycznej. Przyjęcie propozycji j/w rozwiązałoby problem. W ustawie należałoby w takim przypadku wskazać jedynie rodzaje przedsięwzięć dla potrzeb łącznego zgłaszania PSPEE.

 

Kolejna zmiana jest rewolucyjna, jeśli spojrzeć na nią przez pryzmat procedowania przetargów w URE. Proponuje się obniżenie wielkości progowej pozwalającej na zgłoszenie PSPEE do przetargu do 1 toe. Nie trzeba być prorokiem, aby zobaczyć spowodowany tym paraliż URE i tym samym całkowite  fiasko idei jaka przyświeca ustawie.  Niezależnie o tego,  czy progowa wielkość to 1 toe energii finalnej czy pierwotnej, to w przypadku instalacji grzewczych, ten poziom oszczędności jest w zasięgu każdego nieco większego domu, który nie był poddany termomodernizacji. Zużycie ciepła w takim obiekcie to około 10 t węgla/rok.  Jeśli „docieplenie” budynku pozwoli zaoszczędzić około 20% paliwa to będzie to właśnie około 42-50 GJ – tzn. wielkość progowa 1 toe zostanie przekroczona. Jeśli już obecnie URE proceduje przetarg, w którym udział bierze 200 podmiotów, przy czym 100 z nich wędruje szybko do kosza ze względów formalnych, przez 9 miesięcy,  to  co będzie, gdy liczba uprawnionych wzrośnie kilkukrotnie?

Lepiej pozostać przy wyższej wartości progowej. Agregowanie przedsięwzięć tego samego rodzaju pozwoli premiować także mniejsze PSPEE. Audytorzy może trochę mniej zarobią, a może przeciwnie - bo system nie ulegnie zablokowaniu.

 

Ważną i oczekiwaną, również przez audytorów zmianą jest wprowadzenie obowiązku przeprowadzenia audytu energetycznego przez przedsiębiorstwa nie należące do MiSP. Dyrektywa stanowi: "Państwa członkowskie zapewniają, aby przedsiębiorstwa niebędące MŚP zostały poddane audytowi energetycznemu przeprowadzonemu w niezależny i opłacalny sposób…"

Nasi legislatorzy nie byliby jednak sobą, gdyby tradycyjnie nie pomajstrowali przy tekście dyrektywy. I tak czytelny obowiązek przeprowadzania co 4 lata audytu uzupełnili uwagą "jeżeli jest to ekonomicznie uzasadnione". „Wrzuta” jest tak nieostra, żę Jeśli pozostanie to… efektem murowanym będzie unikanie obowiązku, wszak w wynajdywaniu luk jesteśmy mistrzami. Podpowiadam zatem: wystarczy, że przedsiębiorca uzna, że w przyjętym horyzoncie czasowym nie ma środków na poprawę efektywności energetycznej i w takim przypadku przeprowadzanie audytu nie jest uzasadnione ekonomicznie”  bowiem środki wydane na audyt w żaden sposób nie zostaną zwrócone.

 

Dalej też nie najlepiej, ustawa mówi, iż

obowiązek „audytowy”, nie dotyczy przedsiębiorcy posiadającego system zarządzania energią lub środowiskiem pod warunkiem że, dany system zarządzania obejmuje audyt energetyczny na podstawie kryteriów minimalnych opartych na załączniku VI Dyrektywy 2012/27/UE". Tym razem legislatorzy dokonali skrótu i wyrzucili warunek uznania SZE za równoważny audytowi.

O różnicy między systemem zarządzania energią i audytem więcej

 

Na koniec jeden plus – usunięto audyt jako jeden ze środków poprawy efektyności przez jednostki sektora publicznego. (więcej). I byłoby pięknie, gdyby nie: „umowa, której przedmiotem jest realizacja i finansowanie przedsięwzięcia służącego poprawie efektywności energetycznej” Wystarczyłoby zaś pominąć cztery podkreślone słowa i byłoby idealnie.